Jeszcze trochę o
historii astrologii...
(Ten rozdział poświęcony jest głównie
Johnowi Dee i Williamowi Lilly.)
Johnowi Dee i Williamowi Lilly.)
Krótko o historii astrologii zachodniej,
według "Księgi wróżb" Chrisa Morgana
(wyd. Oficyna Panda, Warszawa 1997)
W jednym z rozdziałów powyższej książki czytamy:
Należy pamiętać, że przez tysiąclecia od czasów babilońskich, poprzez wyrafinowane techniki Greków, Rzymian i wczesnośredniowiecznych Arabów, astrologię utożsamiano z astrologią. Wcześni chrześcijanie, zwłaszcza św. Augustyn, atakowali astrologię, która podupadła w Europie Zachodniej na kilka stuleci...
Astronomia oddzieliła się od astrologii dopiero w XVII wieku, wraz z pojawieniem się pierwszych nowoczesnych astronomów. W tym samym czasie wzrosło zainteresowanie astrologią, zwłaszcza w Anglii. Przysłużyli się temu tacy ludzie, jak:
- John Dee (astrolog Elżbiety I),
- William Lilly, który w roku 1648 w Astrological predictions przepowiedział pożary i niszczącą plagę, które miały nawiedzić Londyn około 1665 roku (przepowiednia ta sprawdziła się; w 1665 roku Londyn nawiedziła wielka epidemia, a w 1966 roku miasto zniszczył pożar),
- Francis Moore (jego Vox Stellarum stało się ważnym wczesnym almanachem, który przerodził się w corocznie publikowany Old Moores Almanach), jak też
- Ebenezer Sibly, który w roku 1784 opublikował The Celestial Art of Astrology, najpełniejsze i najambitniejsze dzieło poświęcone astrologii, jakie ukazało się do tamtych czasów.
Do 1931 roku przepowiednie astrologiczne opierały się w głównej mierze na horoskopach osobowych, które sporządzano dla indywidualnych osób, i były one własnością prywatną; były wykonywane przez astrologów dla życzenie klientów i nikt inny nie miał do nich dostępu. 21 sierpnia 1931 roku księstwu Yorku urodziła się córeczka Małgorzata (Książę Yorku panował później jako Jerzy VI, jego małżonka - Elżbieta, była Królową Matką). Sunday Express zlecił wówczas sporządzenie horoskopu dla dziecka, a następnie go opublikował w 3 dni po jego narodzinach - rysunek niżej. Spowodowało to nagły wybuch zainteresowania przepowiedniami astrologicznymi i w wielu gazetach horoskopy stały się ich regularną pozycją.
https://en.wikipedia.org/wiki/R._H._Naylor KLIK
http://www.astro.com/astro-databank/Naylor,_R.H. KLIK
W książce "O astrologii i sztuce przepowiadania. Tajemnice niebieskiego sklepienia" (wyd. Universitas, Kraków 2005) David Berliński poświęca R. H. Naylorowi (1889 - 1952, astrologowi i dziennikarzowi, który w Sunday Express opublikował horoskop księżniczki Małgorzaty - jak wyżej na ilustracji - i tamże prowadził rubrykę astrologiczną) trzy strony tekstu. Jednak Pan Berliński, jako wielki sceptyk w stosunku do astrologii i nie znający się na niej (a przy tym człowiek ciętego języka), pisze jak ktoś, kto słyszy, że dzwonią, lecz nie wie w którym kościele. Sam zresztą przyznaje, że został wprowadzony w krainę, jakiej dotąd nie znał. Na plus można mu jedynie poczytać umieszczenie w książce licznych cytatów (miał on dostęp do konkretnych źródeł - bibliotek). Natomiast bardzo często doprawione są one zarówno niewłaściwie postawionymi tezami, jak i błędnymi wnioskami. No cóż, można rzec - to jego książka, czyli: jego cyrk, jego małpy...
http://www.astro.com/astro-databank/Naylor,_R.H. KLIK
W książce "O astrologii i sztuce przepowiadania. Tajemnice niebieskiego sklepienia" (wyd. Universitas, Kraków 2005) David Berliński poświęca R. H. Naylorowi (1889 - 1952, astrologowi i dziennikarzowi, który w Sunday Express opublikował horoskop księżniczki Małgorzaty - jak wyżej na ilustracji - i tamże prowadził rubrykę astrologiczną) trzy strony tekstu. Jednak Pan Berliński, jako wielki sceptyk w stosunku do astrologii i nie znający się na niej (a przy tym człowiek ciętego języka), pisze jak ktoś, kto słyszy, że dzwonią, lecz nie wie w którym kościele. Sam zresztą przyznaje, że został wprowadzony w krainę, jakiej dotąd nie znał. Na plus można mu jedynie poczytać umieszczenie w książce licznych cytatów (miał on dostęp do konkretnych źródeł - bibliotek). Natomiast bardzo często doprawione są one zarówno niewłaściwie postawionymi tezami, jak i błędnymi wnioskami. No cóż, można rzec - to jego książka, czyli: jego cyrk, jego małpy...
__________________________
John Dee
Trochę dłużej zatrzymam się przy postaci astrologa Johna Dee,
zwanego Devusem, przedziwnego geniusza i mimowolnego szarlatana
- jak o nim napisano w jednej z książek serii "Astrologus" (fotka niżej),
jak też maga, alchemika, mistyka, kabalisty, okultysty i badacza wiedzy tajemnej
- jak o nim napisano w Wikipedii.
John Dee urodził się on 13 lipca 1527 roku w Londynie. Studiował w Cambridge i Niderlandach, i to zarówno matematykę, jak i języki starożytne. Zajmował się badaniami wpływów Księżyca i planet na świat podksiężycowy. Jego wykłady z matematyki Euklidesa cieszyły się w Paryżu wielkim powodzeniem. Wezwano go do Londynu, aby pełnił funkcję urzędowego astrologa. Tam jednak spotkały go bolesne rozczarowania. Z rozkazu Krwawej Mary, czyli ówczesnej władczyni, został wtrącony do więzienia za to, że ośmielił się sporządzić horoskop Elżbiety razem z horoskopem pary królewskiej. Oskarżono go o czary. Po śmierci Marii Tudor, gdy Elżbieta została królową, Dee spodziewał się hojnej zapłaty za swe poprzednie wróżby. Powiedział bowiem żyjącej pod groźbą śmierci córce Anny Boleyn, że niedługo odbędzie się jej koronacja. Ale Elżbieta nie lubiła szafować pieniędzmi i obrażony Dee ruszył w świat.
Bawił na dworze cesarza Maksymiliana II, któremu zadedykował swe Opus Magnum. Próbował w nim wyjaśnić znaczenie szyfrów Hermesa ze słynnej Szmaragdowej Tablicy, jak też hieroglifów egipskich, by lepiej w przyszłości rozumieć mowę gwiazd.
Po powrocie mistrza Dee z Węgier, Elżbieta I mianowała go nadwornym astrologiem, lecz mniej przejmowała się mową gwiazd, natomiast roztropnie wykorzystywała jego wszechstronne wykształcenie do rozwiązywania ważnych problemów, m.in. do reformy kalendarza. Dee wydał także dzieło poświęcone komecie, która się akurat ukazała w gwiazdozbiorze Kasjopei. Jednak na swoje nieszczęście poznał ciemną osobistość - niejakiego Edwarda Kelly lub Kelley (znanego także pod imieniem Edwarda Talbota). Mieli razem wynaleźć kamień filozoficzny, wywoływać duchy, kontaktować się z aniołami i czynić wiele nadzwyczajnych rzeczy.
Akurat pojawił się w Londynie, ambitny, inteligentny, acz pozbawiony wszelkich skrupułów wojewoda Olbracht Łaski. Duchy, wywołane przez obu mistrzów wiedzy tajemnej, wywróżyły mu koronę polską. Oczarowany taką wizją Łaski zaproponował magom podróż do Polski. Wprawdzie wojewoda korony na skroń nie włożył, ale obaj panowie popisywali się swoimi umiejętnościami przed królem Stefanem Batorym. Przybycie ich nie wywołało szczególnego entuzjazmu; podobno nie tyle sam Dee, ile Kelly miał zlecone przez Elżbietę I szczególne misje wywiadowcze, a łatwowierny astrolog służył mu tylko za dekorację. Niebawem opuścili Polskę i udali się do Pragi na dwór Rudolfa II, protektora wszelkich nauk hermetycznych.
Mimo, że obiecywali cesarzowi wiele korzyści zarówno z przyszłej produkcji złota, jak i ze związków z wszelkimi astralami i duchami gwiezdnymi, ministrowie Rudolfa II wezwali na pomoc nuncjusza papieskiego i wspólnymi siłami wyrzucili obydwu magów ze Złotej Pragi.
Próbowali więc ze zmiennym szczęściem włóczyć się po Polsce i innych krajach, ale szybko popadli w nędzę. Dee powrócił wreszcie do Anglii, gdzie Elżbieta nie zapominając o potajemnej rejteradzie ze stanowiska astrologa nadwornego, przyznała mu jednak skromny zasiłek. Jednak gdy królowa zmarła, jaj następca - Jakub I - wielki wróg diabła i czarów, cofnął sędziwemu astrologowi pensję pobieraną z funduszy królewskich. Tak więc Dee zmarł w 1607 roku (a może rok lub dwa lata później) w nędzy i opuszczeniu, choć - jak twierdzi sam wielki Leibni(t)z - nigdy nie był oszustem, wierzył bowiem w prawdziwość duchów, które wywoływał za pomocą kryształowej kuli.
Pozostawił po sobie dziennik z lat 1583 - 1607, w którym zawarł opisy swych seansów. Miłośnicy spraw nadprzyrodzonych opublikowali owe zapiski mistrza Dee w kilkadziesiąt lat później. Nikt dziś nie pamięta go jako uczonego, natomiast wszyscy miłośnicy astrologii oraz spirytyzmu zaglądają do owych prywatnych dzienników iluminata.
John Dee był trzykrotnie żonaty, miał ośmioro dzieci.
Ciekawostka: występując w charakterze szpiega Jej Królewskiej Mości (królowej Elżbiety I), John Dee podpisywał się jako ...007!
Ciekawostka: występując w charakterze szpiega Jej Królewskiej Mości (królowej Elżbiety I), John Dee podpisywał się jako ...007!
Większość podanych powyżej informacji znalazłam w książce z cyklu "Astrologus" (wyd. Planeta, Poznań 1991). Więcej o Johnie Dee można dowiedzieć się również z książki "Magia, alchemia i... królewskie horoskopy" (wyd. Petrus, Kraków 2016) autorstwa Michała Rożka (zdjęcia niżej).
Celem usystematyzowania informacji warto odwiedzić następujące strony:
W Polsce ukazały się chyba tylko dwie pozycje związane z Johnem Dee (do kupienia m.in. na Allegro):
- książka pt. Monada hieroglificzna napisana w 1564 roku przez Johna Dee (wyd. Okultura 2012). Jak pisze Wydawca: to jedno z najważniejszych dzieł zachodniej tradycji ezoterycznej, skarbnica symboli matematycznych, kabalistycznych, astrologicznych, alchemicznych i magicznych.
- GRIMOIRUM IMPERIUM lub Księga Starych Duchów poznanych przez doktora Johna Dee.
Poniżej jest film dok. w jęz. ang pt. Queen Elizabeth's Magician - John Dee (2002).
__________________________
We wspomnianej wyżej pozycji "Astrologus" przedstawiono m. in. również takich nadwornych astrologów, jak:
- Michael Scot - Michał Szkot (1175 - 1232),
- Guido Bonatti - Gwidon Bonatti (1210 -1296)
- Arnaud de Villeneuve - Arnold de Villanova - Arnold z Villanova (1235 - 1313),
- Luca Gaurico (1476 - 1558)
- Michel de Nostre - Dame - Nostradamus (1503 - 1566),
- Cosimo Ruggeri (? - 1615),
jak też
- William Lilly (1602 - 1681).
William Lilly zaczynał swą karierę nader skromnie, bo jako buchhalter u pewnego kupca analfabety. Po śmierci chlebodawcy ożenił się z wdową, i to dosyć majętną. Mógł się więc spokojnie poświęcić astrologii. Przypadkiem dostał także odpis dzieła filozofa maga, okultysty, alchemika i astrologa, Henryka Korneliusza Agrippy (1486 - 1535), skąd czerpał podstawy wiedzy tajemnej. Wkrótce wokół Williama zaczęli gromadzić się podobni miłośnicy nauk hermetycznych.
W okresie rewolucji angielskiej Lilly opowiedział się po stronie parlamentu i swymi przepowiedniami potrafił zręcznie podsycać nastroje. W roku 1648 został nawet specjalnie wysłany (wraz z drugim astrologiem Bookerem) do obozu żołnierskiego pod Colchester, by swymi prognostykami dodać ducha walczącym. Zyskał tam taką sławę, że za zasługi dla Cromwella dano mu roczną płacę. Po restauracji monarchii astrolog został uwięziony, lecz potem go uniewinniono. Następnie osiadł w swym wiejskim ustroniu. Lilly podobno przez całe życie lawirował między prawdą, a kłamstwem; fałszu używał tylko wtedy, gdy chodziło o podtrzymanie własnej sławy nieomylnego proroka. Od roku 1644 aż do swej śmierci Lilly wydawał swoj Merlinus Angelius, czyli almanach astrologiczny.
(W książce Davida Berlińskiego "O astrologii i sztuce przepowiadania" 23 stronice są poświęcone Williamowi Lilly. Tamże jest sporo informacji także o wspomnianym w tym rozdziale Michale Szkocie.
Również Leon Zawadzki pisze o Williamie Lilly na paru stronach książki "Ariadna. Misterium".
Przypominam o tym, że Polskie Stowarzyszenie Astrologiczne tłumaczy "Astrologię Chrześcijańską" W. Lilly'ego w ramach Projektu ASTROGutenberg http://polskaastrologia.pl/?page_id=606 KLIK.)
(W książce Davida Berlińskiego "O astrologii i sztuce przepowiadania" 23 stronice są poświęcone Williamowi Lilly. Tamże jest sporo informacji także o wspomnianym w tym rozdziale Michale Szkocie.
Również Leon Zawadzki pisze o Williamie Lilly na paru stronach książki "Ariadna. Misterium".
Przypominam o tym, że Polskie Stowarzyszenie Astrologiczne tłumaczy "Astrologię Chrześcijańską" W. Lilly'ego w ramach Projektu ASTROGutenberg http://polskaastrologia.pl/?page_id=606 KLIK.)
Przejście do kolejnego rozdziału Aforyzmy Ptolemeusza. KLIK